7 kwietnia 2015

Wymiana zepsutego intercoolera cz.1


   W życiu każdego samochodu przychodzi w końcu taki moment, kiedy coś zaczyna skrzypieć, coś się urywa, coś się psuje. Mój samochód niestety też w końcu dotknął ten problem, kiedy jedna z części powiedziała sobie dość już dalej nie mogę i dokonała swojego żywota po blisko 13 latach owocnej współpracy. Jak sami pewnie wiecie, gdy coś się zepsuje jest płacz, zgrzytanie zębów i ból, gdy z portfela trzeba wykładać na stół kolejne duże kwoty na naprawę, jednak ta historia była trochę inna.

Skoda Octavia - Agava Green

Od ponad trzech lat jestem posiadaczem Skody Octavii I generacji wyposażonej w turbodoładowany silnik diesla 1.9 TDI (90KM). Dlaczego kupiłem taki akurat samochód z tym właśnie silnikiem ? To bardzo długa historia ;) Do tej pory na nic nie narzekałem eksploatując moją Skodę i byłem bardzo zadowolony z mojego samochodu, który mało pali, jest mega pojemny i nigdy mnie nie zawiódł ... ale do rzeczy.


Nie wiem dlaczego, ale pewnego popołudnia gdy akurat nie miałem co robić wpadłem na pomysł, że umyje mój samochód. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby pod przedni zderzak nie wpadła mi szmatka. Sięgając po nią odruchowo chwyciłem ręką za spód zderzaka, ale chwileczkę. Przecież ostatnio nigdzie nie jeździłem a samochód stał w garażu, więc dlaczego spód zderzaka jest wilgotny a beton pod nim pokapany. Początkowo myślałem, że może przelałem płyn do spryskiwaczy, który zlał się w dół po komorze silnika i wylał po zderzaku. Organoleptycznie stwierdziłem jednak, że to nie płyn gdyż jest on innej konsystencji. Ciecz, którą miałem na ręce była gęsta i swoją konsystencją wyraźnie przypominała olej silnikowy. Ile ja się wtedy naszukałem możliwych wycieków z silnika wiem tylko ja. Niestety albo stety nic wtedy nie znalazłem, co napawało mnie strachem, bo z czego się to do diabła leje. Dopiero spojrzenie z daleka dało mi lepszy obraz sytuacji.


W lewej kratce zderzaka dokładnie po tej samej stronie, która była mokra znajduje się intercooler. Odpowiada on za chłodzenie gorącego (rzadkiego) powietrza, które zostało sprężone przez turbosprężarkę. Pamiętam jak dziś, że specjalnie przyniosłem sobie z domu latarkę i świecąc w kratkę zderzaka zobaczyłem, że cały IC pokryty jest czarną mazią, która zlewa się po plastikach a później kapie na beton. Gdy to zobaczyłem moje serce się rozdarło. Wszystko wskazywało na to, że coś musiało uderzyć w IC i zrobić w nim małą dziurkę przez którą kapał olej. Mała dziurka, przez którą kapał olej oznaczała tylko jedno, wydatki i konieczność odwiedzenia pana Andrzeja mechanika, do którego jeździłem leczyć moją Skodę.

Po telefonicznym ustaleniu terminu wizyty u moto doktora odwiedziłem pana Andrzeja. Proszę wjechać na podnośnik i otworzyć maskę. Wszystko przebiegało jak podczas standardowej wizyty. Nie musiałem jednak długo czekać na sakramentalne słowa, które potwierdzą moją diagnozę. Intercooler do wymiany - oznajmił pan Andrzej. Jego jednak ta informacja wcale nie zmartwiła a wręcz przeciwnie ucieszyła. Gdy ja kończyłem zdanie: to mega pech, że IC będzie do wymiany i już prawie ocierałem z oczu łzy pan Andrzej już podnosił słuchawkę telefonu, aby zamówić nową część. Hola hola, liberum veto musiałem go zatrzymać mówiąc, że nie mam na razie pieniążków na wymianę. Pan Andrzej zasępił się trochę i powiedział, że i tak zadzwoni do hurtowni, aby dowiedzieć się ile kosztuje taki IC. Po chwili podbiegł zadowolony i powiedział, że w hurtowniach są zamienniki od 200 do nawet 500 złotych, ale po co przepłacać skoro tańsze też są dobre i na pewno będę zadowolony. Może to dziwne, ale przed wizytą u moto doktora sprawdziłem ile kosztuje IC do mojego samochodu i nie było tam żadnego zamiennika za 200 złotych, a ceny zaczynały się od około 350 złotych za najtańszy zamiennik. Zapytałem, więc pana Andrzeja czy szukał IC do silnika 1.9 TDI AGR, bo takie dokładnie oznaczenie ma silnik w moim samochodzie ? Nie, tak ogólnie zapytałem czy mają.


1.9 TDI 90KM (210Nm/1900 obr/min)

Dla osób nie wtajemniczonych chciałbym wyjaśnić, że grupa VW przez kilkanaście lat stworzyła, co najmniej kilkanaście różnych wariantów silnika 1.9 TDI, które różnią się mocą a przy tym osprzętem. Dla mnie oznaczało to tylko jedno, że Intercooler, który pasował do silnika 1.9 TDI ASV może nie pasować automatycznie do silnika 1.9 TDI AGR. Ten problem jednak nie zaprzątał głowy pana Andrzeja. On szukał klienta i deklarował, że w razie czego weźmie się z hurtowni na firmę i jak coś to się wymieni, a na firmę będzie taniej i w ogóle kolorowo. Zapytałem a co jakbym przyniósł własny, który kupie sam? Pan Andrzej wyraźnie posmutniał i powiedział, że na własną rękę na pewno nie kupię tego taniej niż on na firmę.

Poruszyłem temat tabu, którego nie lubi żaden mechanik mający swój mały warsztat. W czasach, gdy media w kółko trąbią, że firmy farmaceutyczne podpisują umowy z lekarzami na sprzedawanie konkretnych lekarstw. Nikt nie mówi wprost, że ten sam problem trapi też warsztaty samochodowe, które podpisują podobne cyrografy z dużymi hurtowniami motoryzacyjnymi. Dlatego właśnie żaden warsztat nie lubi klienta, który kupił część na własną rękę, bo po porostu nie dał mu zarobić. Warsztat podpisujący umowę z hurtownią gwarantuje, że części będzie kupował akurat od nich, a żeby było jeszcze lepiej będzie kupował części, które są akurat na promocji, bo hurtownia musi je wypchnąć z magazynu. Drogi czytelniku pamiętaj, więc że gdy ty prosisz mechanika o dobry zamiennik, to zazwyczaj masz na myśli część, która nie była może montowana w twoim samochodzie podczas pierwszego montażu, ale część która będzie dobrej jakości, może mniej znanej firmy ale nie nadszarpnie twojego domowego budżetu tak bardzo jak część OEM. Co myśli natomiast mechanik, którego prosisz o dobry zamiennik ? Yes, yes, yes i dzwoni do hurtowni zamawiając produkt, który jest akurat w tej chwili na promocji, a po jego kupnie otrzyma najwięcej punktów klubu uczciwego inaczej mechanika. Zdobyte w hurtowni punkty mechanik może później wymienić na wymarzoną wycieczkę dla żony nad Balaton, dla syna na laptopa a dla zakładu na nowy podnośnik lub zestaw kombinezonów z limitowanej kolekcji "typowy Janusz mechanik". Wszystko zależy od obrotności mechanika i tego ile uda mu się zdobyć punktów na nieświadomych niczego klientach. Dla jasności nie neguje zbierania punktów na produktach kupowanych dla klientów, ale niestety nie zawsze w ostatecznym rachunku ten proceder wychodzi na korzyść klienta, jeżeli w ogóle kiedykolwiek miał wyjść.

Po tym, gdy już poruszyłem ten temat tabu, którego pan Andrzej wyraźnie nie lubił. Uznałem, że nie ma już sensu drążyć go głębiej tylko zwyczajnie zacząć zbierać pieniądze, a IC i tak kupić samemu. Panie Andrzeju jeszcze się zdzwonimy - dobrze ? Tak, więc jesteśmy w kontakcie telefonicznym -oznajmił pan Andrzej. Byłem trochę rozczarowany, zły i przygnębiony, bo szykowało się parę fajnych wakacyjnych wyjazdów a tu takie coś. Wszystko widziałem w ciemnych kolorach, bo z jednej strony trzeba kupić drogi IC, a z drugiej strony zapłacić co najmniej kilka stów za wymianę u pana Andrzeja. Kilka stów, których w tym akurat momencie nie miałem :(


Gdy już wszystko wydawało się być przesądzone a ja już miałem dzwonić na pole campingowe w celu anulowania rezerwacji, którą złożyłem jakiś czas temu. Wydarzyło się coś, czego zupełnie się nie spodziewałem. Po tym gdy wylałem przed Wami na facebooku moje żale związane z nieuchronną wymianą IC odezwała się do mnie firma Valeo, która podała mi pomocną dłoń w tej patowej sytuacji. Miśku podaj nam wszystkie dane swojego samochodu i adres, bo mamy dla ciebie niespodziankę. Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego jak bardzo się ucieszyłem, kiedy tydzień później wypakowałem z pudełka zupełnie nowy Intercooler sygnowany logo Valeo.

Kiedy miałem już w domu Intercooler zadzwoniłem do pana Andrzeja, aby w końcu umówić się na termin wymiany. Pan Andrzej powiedział mi jednak, że nie ma dla mnie w tym tygodniu czasu, bo we wtorek wymienia rozrząd, w środę przebija numery, w czwartek coś tam naprawia, piątek ma cały zarąbany, w sobotę jest tylko przez dwie godziny a niedziela jest tylko dla niego i jego żony Haliny. Podłamałem się trochę, jednak ciągle dopytywałem, czy aby to na pewno nie znalazłby dla mnie chwilki ? Dopytywałem, bo po weekendzie miałem jechać na wakacje, a bez samochodu byłoby bardzo trudno. Pan Andrzej powiedział, że niestety, ale nie znajdzie dla mnie czasu w tym tygodniu. Załamałem się, bo chociaż pan Andrzej moto doktor nie działa w ramach NFZ-u to dał mi taki termin, że niektórzy ludzie czekają w kolejce na operacje krócej niż ja na wymianę IC. Czy brak czasu pana Andrzeja był spowodowany faktem, że sam zdobyłem część a nie kupiłem u niego ? Sam nie wiem, ale mam dziwne wrażenie, że miało to olbrzymie znaczenie przy ustalaniu terminu wymiany. Wydaję mi się, że miało być to dla mnie swoistą karą za to, że nie kupiłem części u niego a on nie nabił sobie na mnie punktów w swojej hurtowni. Taki jesteś mądry Miśku, że nie kupiłeś u mnie części to teraz ja nie będę miał czasu dla ciebie - hłe hłe hłe. Musiał pomyśleć pewnie pan Andrzej po rozmowie ze mną. Pokrzyżował mi cały misterny plan naprawy, wakacyjne wyjazdy i przy okazji wszystko inne co było do pogmatwania i pokrzyżowania za razem.

Człowiek postawiony pod ścianą jest zdolny do wielu rzeczy i tak samo było w moim wypadku. Po długich rozmyślaniach co zrobić. Czy czekać na to aż pan Andrzej będzie miał czas ? Czy może jechać do innego zakładu ? Powiedziałem sobie dość: założę go sam! W końcu żaden mechanik nie będzie mną pomiatał - pomyślałem. Spróbuję sam w końcu raz się żyję, a jeżeli coś zepsuje to będę miał tylko jedną osobę do obwiniana - siebie samego. Nie wiem dlaczego, ale zawsze lubiłem oglądać Fanów czterech kółek (Wheeler Dealers), Samochód marzeń kup i zrób i inne programy, w których nie najważniejszy był piękny pan prowadzący pokroju Olivera Janiaka, który w dobrze skrojonym garniturze opisywał nowe modele samochodów a zwykły facet mechanik, który w umazanym smarem kombinezonie potrafił naprawić coś czego na pierwszy rzut oka wcale nie dało się naprawić, co najmniej tak jak MacGyver. W tym momencie chciałem być taki sam jak Edd China czy nasz polski Adam Klimek. Chciałem zrobić coś sam przy swoim samochodzie teraz i w tym momencie. Naszło mnie coś dziwnego, czego nawet ja sam na co dzień leniuch i obibok się przestraszyłem.


Mam garaż, mam kanał, mam narzędzia, mam dwie (lewe) ręce, więc spróbuje zrobić to sam. Przeczytawszy fachową literaturę i rady kolegów internautów zacząłem w garażu tworzyć nową historie mojego samochodu. Przygotowałem sobie torxy, śrubokręty, klucze, kanał. I gdy już wszystko miałem przygotowane wjechałem Skodą na kanał i zacząłem realizować kolejne punkty mojego misternego planu, które oczywiście przedstawię Wam w drugiej części tego wpisu.

cz.1/cz.2


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz