10 stycznia 2016

Clarkson, Hammond & May Live 2015 (relacja+video)


   Doskonale pamiętam jak dwa lata temu we w wrześniu jechałem uśmiechnięty od ucha do ucha na pierwszy polski show prezenterów znanych z Top Gear-a. Do dziś pamiętam także, jak po show wychodziłem ze stadionu narodowego uśmiechnięty tak samo jak na początku w tłumie podobnie jak ja zadowolonych i uśmiechniętych ludzi. Dlatego gdy dowiedziałem się, że trójka prezenterów ponownie odwiedzi Polskę jak najszybciej kupiłem bilet licząc na takie samo lub jeszcze lepsze show niż wtedy zobaczyłem. W końcu po rozstaniu prezenterów z TG liczyłem na jeszcze lepszą jakość i nowe nietuzinkowe pomysły. I nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo się zawiodłem, ale zacznijmy od początku...

Jadąc do Warszawy trochę żałowałem, że nie będę mógł zobaczyć Pit Party i wystawionych tam samochodów, bo nie kupiłem na tą cześć biletów, ale jak się później okazało nic nie straciłem, bo przychodząc na stadion o 18 czy nawet 19 spokojnie można było chodzić po alejkach stadionu oglądając atrakcje z Pit Party bez tłumów, ścisku a czasami nawet zobaczyć perełki, które szykowały się do wyjazdu.


Po tym, gdy już pooglądałem perełki przed stadionem przyszła pora na wejście na stadion i zajęcie wykupionego miejsca. Nauczony doświadczeniem sprzed dwóch lat tym razem zdecydowałem się na miejsca na górnej trybunie, na którą bilety były tańsze, a widok 100 razy lepszy niż na dolnej. Teraz przynajmniej widziałem całą płytę stadionu.


Chociaż do Warszawy przyjechałem głównie po to żeby znów zobaczyć Clarksona i spółkę to muszę przyznać, że Verva Show zrobiło na mnie dobre wrażenie. Nie mówię tu o prowadzeniu Agnieszki Szulim, czy trochę bezsensowym komentarzu Tomasz Zimocha, czy też nachalnych reklamach paliw Orlenu w wykonaniu Kuby Przygońskiego. Ogromne wrażenie zrobił na mnie pokaz FMX (pewnie dlatego, że zawsze z ciekawością oglądałem nocami Red Bull X-Fighters) oraz pokaz Terrego Granta, który Nissanem Jukiem na dwóch kołach jechał gdzie chciał, a Noblem M600 driftował jak chciał i wokół kogo chciał. (Co możecie zresztą zobaczyć na moim filmie pod koniec tekstu).


W końcu przyszła pora na wyczekiwany show Clarksona, Hammonda i Maya. Nie chciałbym streszczać Wam całej imprezy, bo nie o to chodzi, ale ogólnie opowiedzieć o moich odczuciach. Dwa lata temu całe show było dla mnie nowością i zaskoczeniem i chyba właśnie, dlatego tak bardzo mi się spodobało. Na drugim show mniej więcej wiedziałem, czego mogę się spodziewać: angielskiego humoru (był), show w wykonaniu trzech prowadzących (był +/-) oraz występów kierowców, kaskaderów oraz gwiazd, które współpracują z show. I muszę przyznać, że to ostatnie zrobiło tym razem na mnie dużo większe wrażenie niż same popisy trzech anglików. Paul Swift wraz z swoim zespołem oczarował publiczność pokazem jazdy synchronicznej, Girls on Fire łatwością, z jaką potrafią bawić sie ogniem, a Ledowe M3 od Feeding the fish pomysłowością.

Wszyscy artyści towarzyszący zrobili na mnie tym razem o niebo lepsze wrażenie niż trzej prowadzący, którzy trochę zanudzali publiczność wyświetlaniem na telebimach swoich prób przed nowym show. I tak jak niektórzy na stadionie w tym monecie i ja chciałem zacząć wtedy buczeć w końcu nie przyszedłem tu oglądać filmów z You Tuba :(

Jeremy Clarkson nienawidzi motocykli więc na rozpoczęcie show przybył poduszkowcem ;)

Pokazy jazdy i pokazy pirotechniczne zrobiły na mnie piorunujące wrażenie :)


Nigdy nie myślałem, że to napiszę, ale strasznie brakowało mi pojedynku brytyjskich prowadzących z Adamem Kornackim i Patrykiem Mikiciukiem sprzed dwóch lat i ich walki Polonezem I Dużym Fiatem z małymi Reliantami. Ciekawostką dla Was niech będzie fakt, że za niesubordynacje sprzed dwóch lat i wyrzucenie Stiga z toru Patryk Mikiciuk i Adam Kornacki mieli według Jeremiego Clarsksona już więcej nie znaleźć pracy. (Nie wierzycie sprawdźcie ten link)


Teraz już wiem, kto napędzał tajemniczą kule w serialu Maszyna Zmian, byli to trzej Francuzi na małych motorkach, którzy kręcili się w niej jak szaleni. Na chwilę do kuli wszedł nawet Richard Hammond, ale niestety w nic się nie zmienił :(


Car Porn, czyli cześć podczas której prowadzący opowiadają o super samochodach, a przy okazji wybierają ich ulubione lub te które sami posiadają. Jeremy wybrał BMW M6 GranCoupe, Richard Porsche GT3, a James Ferrari 458 Speciale.


Richard postanowił przy okazji zapytać Jamesa, czy swój samochód postanowił zamówić z charakterystycznym dla wersji Speciale pasem biegnącym przez cały samochód, a po tym gdy James powiedziała, że nie sposób kupić tego Ferrari bez paska. Richard wyśmiał Jamesa za to ile musiał zapłacić Ferrari za pasek na samochodzie.


Miałem okazje kilkakrotnie spotkać Ferrari 458 Speciale, które przyczyniło się do dyskusji obu panów i muszę przyznać, że ile ta opcja by nie kosztowała to 458 Speciale musi mieć pasek :)


Jak widać białe Ferrari F12 berlinetta, które uczestniczyło w sekcji Car Porn ktoś po zakończeniu tej sekcji postawił za blisko Maszyny Zmian, bo po zakończeniu imprezy pod jednym z hoteli spotkałem nie jedną a już dwie berlinetty.


Oklejanie samochodów folią jest już passe. Idzie nowa moda na oklejanie samochodów ledami, które mogą zmieniać kolor :)


Imprezę zakończył mecz piłki samochodowej, który oczywiście wygrali Polacy :)


To czego nie opowiedziałem lub nie pokazałem na zdjęciach w mojej relacji chciałbym Wam pokazać na filmie, który udało mi się nagrać podczas imprezy.


Pierwszy raz, gdy obejrzałem ich show zrobiło ono na mnie piorunujące wrażenie, oglądane po raz drugi nie zrobiło już takiego wrażenia. Trochę szkoda, że panowie zamiast przyjechać do Polski z nowym programem zaserwowali nam odgrzewanego kotleta. I muszę przyznać, że trochę mnie to rozczarowało i zniechęciło do trzech panów z Wielkiej Brytanii. Rozczarowało tak bardzo, że dopiero teraz chciało mi się wrócić do tej imprezy i napisać o niej kilka słów. Rozczarowało mnie tak bardzo, że chociaż dostałem przed premierą książkę Clarskona to nie chce mi się skończyć jej czytać, chociaż na jednym wdechu czytałem poprzednie. Rozczarowała tak bardzo, że gdy w przyszłości usłyszałbym o ich kolejnym show w Polsce, to z całą pewnością zostałbym w domu, no chyba że ktoś dałby mi 100% pewność, że program będzie nowy, a żarty i pomysły nie będą tak suche jak żarty Karola Stasburgera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz