30 grudnia 2014

Mercedes CLA 200 - Sprawdzona receptura na sukces (test)


   Po raz pierwszy zobaczyłem go na płycie krakowskiego rynku, gdzie dumnie prezentował swoje wdzięki podczas trwającego wtedy festiwalu OFF Plus Camera. To także wtedy miałem okazję po raz pierwszy usiąść za jego kierownicą. Doskonale pamiętam, że podczas honorowej rundy po krakowskim rynku zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Już wtedy pomyślałem, że bardzo, a to bardzo chciałbym go kiedyś przetestować i sprawdzić, czy po kilku dniach spędzonych za jego kierownicą mój entuzjazm nie straci na mocy i nadal będę wielbił CLA pod niebiosa. Moje marzenie w końcu się spełniło i dlatego chciałbym się z Wami podzielić moimi refleksjami i opiniami po teście nowego Mercedesa CLA :)


Kiedy tak stoję i patrzę na CLA, to coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że pewnego dnia któryś z projektantów Mercedesa na zebraniu wstał i zdecydowanym głosem powiedział: Nein, nein, nein maine kolegen! Robimy wspaniałe samochody, ale ich stylistyka nie porywa. Zróbmy coś, co zaskoczy świat i pokażmy w końcu, że i my Niemcy oprócz tworzenia doskonałej techniki umiemy także zaprojektować piękny samochód, którego linie porywają a sylwetka zachwyca. Koledzy z biura zaczęli mu sugerować Helmut zjedz Snickersa, bo zaczynasz gwiazdorzyć. On jednak nie tracił wiary w swój pomysł i swoją wizją zarażał kolejno kierowników, dyrektorów, księgowych aż w końcu prezes powiedział. Helmut dajemy twojemu pomysłowi zielone światło i tak właśnie powstał CLA, przynajmniej tak mi się wydaję ;)


Najnowszy Mercedes klasy C często nazywany jest "baby S-class" ze względu na swoje ogromne podobieństwo do flagowej limuzyny koncernu ze Sttutgartu. Idąc tym samym tropem klasę CLA spokojnie można by nazwać "baby CLS" ze względu na swoje ogromne podobieństwo do większego brata, który przetarł mu szlaki.

CLS był przełomowym modelem w dziejach Mercedesa, ponieważ miał dać klientom kolejną opcję wyboru w dość konserwatywnym konfiguratorze marki. Owszem, klient szukający czegoś dla siebie na pewno by coś znalazł, jednak coraz większa rzesza klientów Mercedesa szukała czegoś więcej niż klasycznych linii i sprawdzonych rozwiązań. Dlatego w 2004 roku Mercedes w końcu przygotował propozycję dla wymagających klientów, którzy szukają czegoś więcej i zaproponował im jeszcze jedną opcje wyboru.


Szczypta sportu, pięknie nakreślone linie coupe, czterodrzwiowe nadwozie i do tego technika i silniki znane z klasy E. Tak brzmiał przepis, którego użył Mercedes przy projektowaniu nowego CLS-a, który wchodząc na rynek odmienił spojrzenie na Mercedesa i zaszokował konkurencję, która w tym momencie nie miała bezpośredniej odpowiedzi na produkt ze Sttutgartu. Po sukcesie pierwszej generacji CLS-a Mercedes poszedł za ciosem i nie zaprzestał na odświeżaniu swojej obecnej gamy produktowej i już wtedy zaczął szukać kolejnej niszy, w której mógłby zdobyć kolejnych klientów. Po wprowadzeniu na rynek w 2012 roku nowej klasy A, którą pokochali klienci. Mercedes długo nie czekał i jeszcze tego samego roku na targach Auto China pokazał koncepcyjny model Concept Style Coupe, który tak jak w przypadku CLS-a wykorzystywał sprawdzoną już recepturę na sukces, a przy tym bazował na rozwiązaniach i silnikach znanych z nowej A klasy. I tak właśnie po wprowadzeniu tylko kilku zmian w koncepcyjnym projekcie gotowy samochód ujrzał światło dzienne w 2013 roku, jako nowa klasa CLA.


Tak samo jak w przypadku większego brata, CLA także został zaprojektowany z myślą o zwracaniu na siebie uwagi. Pozostawiony na parkingu, czy jadący ulicą zawsze zwróci na siebie uwagę i przykuje czyjś wzrok. Jeszce łatwiej jest kraść czyjeś spojrzenia, kiedy tak jak w przypadku testowego egzemplarza jeździ się białym (biel cirussa) CLA wyposażonym w wielki panoramiczny dach, który idealnie kontrastuje z kolorem samochodu. Do tego jeszcze 18 calowe felgi w odcieniu (szarości himalajów) i spokojnie możemy ruszać na miasto kraść spojrzenia. Wcześniej jednak parę słów o wyglądzie nowego CLA.

Czyniąc za dość blogerskim obowiązkom muszę Was wcześniej poinformować, że w tym teście pojawią się zamierzone przez autora porównania do przyrody, dzikich zwierząt oraz rzemieślników przy pracy, bo inaczej nie umiałbym opisać tego, co projektanci zaprezentowali nam w nowym Mercedesie CLA ;)

Wyraziste światła z charakterystycznymi dla wszystkich nowych Mercedesów ledowymi brwiami i genialnymi biksenownowymi reflektorami wyglądają jak oczy tygrysa, który wygłodniały szuka ofiary na asfalcie. Wloty powietrza w zderzaku są, co najmniej jak nozdrza nosorożca, który czai się do ataku, a to jeszcze nie wersja AMG, w której wloty powietrza są jeszcze większe i jeszcze bardziej monstrualne.


Osłona chłodnicy wygląda niczym dzieło belgijskiego jubilera, który posługując się zmyślnie i z precyzją swoimi palcami najpierw oszlifował, a następnie ułożył z miliona diamentów osłonę chłodnicy. Wieńcząc na koniec swoje dzieło gwiazdą tak dużą jakby żywcem zapożyczoną z Actrosa.




Z profilu CLA to przede wszystkim piękna linia coupe, drzwi bez ramek, przyciemnione szyby (pakiet Night) i charakterystyczne przetłoczenia, które biegną przez cały samochód od przednich lamp aż po tylne nadkola. Tak sobie myślę, że gdyby projektanci zmyślnie ukryli klamki do tylnych drzwi, to nikt nawet nie pomyślałby, że to pełnoprawny czterodrzwiowy samochód, na którego tylną kanapę możemy spokojnie zabrać teściową lub dwójkę dzieci.


Gdyby ktoś zapytał mnie, która część nowego CLA podoba mi się najbardziej, to bez chwili zastanowienia odpowiedziałbym, że jego tył. To właśnie tutaj projektanci Mercedesa najbardziej popuścili wodze fantazji i starali się nie używać prostych linii. To też właśnie z tyłu znajdziemy najwięcej odwołań do koncepcyjnego (Style Coupe), które przeszły bez najmniejszych zmian z projektu do seryjnego samochodu. Wszystko jest tu efektowne, ale nie efekciarskie. Klapa bagażnika wygląda niczym wielki spojler, który ma generować docisk podczas szybkiej jazdy, a jej opływowe linie mają przy tym zmniejszyć opór powietrza, który w przypadku CLA i tak jest rekordowo niski (cx: 0,26)Ledowe światła z tyłu, to moim zdaniem majstersztyk ledowej technologii oraz pomysłowości projektantów. Za dnia nie robią może takiego wrażenia, jednak w nocy rozbłyskują pełnym blaskiem tworząc coś na kształt skrzydeł motyla, które zostały wycięte czerwonym lasem na powierzchni lampy. Strasznie fajnym akcentem jest także dwu strumieniowy układ wydechowy oraz aluminiowa listwa pod zderzakiem, które razem dodają nowemu CLA 200 sportowego ducha.


Jasna ekologiczna skóra w kolorze (beżu sahary) świetnie rozświetla wnętrze, a to wrażenie potęguje jeszcze bardziej wielki panoramiczny dach. Po tym, gdy już rozgościłem się we wnętrzu i wyregulowałem sportowy fotel pod moje 195 centymetrów wzrostu było mi wygodnie i o dziwo do tyłu też się zmieściłem, co niezmiernie mnie zdziwiło. I pomyśleć, że CLA bazuje na płycie podłogowej optycznie mniejszej klasy A. Oczywiście, z wiadomych względów nie chciałbym odbywać podróży na tylnej kanapie za osobą mojego wzrostu. W tym miejscu chciałbym podzielić się z Wami moimi dwoma refleksjami na temat foteli. Pomimo faktu, że fotele okraszono przymiotnikiem "sportowe", to i tak okazały się w moim odczuciu o wiele bardziej wygodniejsze od innych, które spotkałem w samochodach klasy premium. Po drugie nadają wnętrzu sportowego wyglądu dzięki zagłówkom zintegrowanym z fotelem. To rozwiązanie strasznie przypomina rajdowe kubełki, ale tak jak już pisałem wcześniej są od nich o niebo wygodniejsze.


Jeżeli mówimy o miejscu pracy kierowcy, to nie sposób nie wspomnieć o dobrze leżącej w dłoniach wielofunkcyjnej trójramiennej kierownicy z łopatkami do zmiany biegów oraz umieszczoną pod spodem dźwignią (DRIVE SELECT), którą obsługujemy automatyczną skrzynię biegów. Ciekawym elementem są też zegary umieszczone w dwóch osobnych tubach pomiędzy, którymi znalazł się kolorowy wyświetlacz komputera pokładowego. Nie wiem dlaczego, ale strasznie spodobały mi się te zegary, które w porównaniu do innych samochodów stwarzają wrażenie przemyślanych, czytelnych i ciekawych dla oka, co nie jest wcale normą w samochodach klasy premium.


Dyskusja o samej desce rozdzielczej w Mercedesie to dla mnie bardzo trudny temat. Z jednej strony mamy dobrze wykonane i spasowane elementy, miękkie plastiki, wstawki z plastiku imitującego aluminium oraz nawiewy żywcem zapożyczone z SLS-a. Z drugiej natomiast strony mamy ten nieszczęsny tablet na środku deski rozdzielczej, który nijak nie pasuje w to miejsce.

Mam takie wrażenie jakby nasz Helmut po tym, gdy opracował cały projekt wnętrza w ostatniej chwili, gdy już miał oddawać projekt do działu produkcji przypomniał sobie o nawigacji i komputerze pokładowym. Jako że miał mało czasu wrócił pamięcią do elektronicznych ramek na zdjęcia, które ostatnio oglądał szukając prezentu dla bliskiej mu osoby. Deadline zbliżał się coraz większymi krokami, więc szybko skopiował to rozwiązanie do wnętrza nowego CLA, co moim zdaniem wcale nie okazało się najlepszym pomysłem.

Nie wiem czy pamiętacie, ale kiedy w naszych polskich samochodach z epoki PRL-u dobrodziejstwem i wyznacznikiem statusu społecznego było posiadanie radia Unitra i głośników Tonsil. W tym samym czasie nasi zachodni sąsiedzi cieszyli się z posiadania w swoich Mercedesach radia Becker Mexico. Może nie było ono o wiele lepsze od naszych polskich produktów, ale miało za to inny wielki plus. Było genialnie wkomponowanie w styl deski rozdzielczej Mercedesów z tamtych lat. Nie piszę o tym bez kozery, bo w czasach, gdy coraz więcej osób jeździ na co dzień swoimi klasykami posiadanie kasetowego radia nastręczą więcej problemów niż mogłoby ci się wydawać. Nie podepniesz do niego USB, radio z epoki nie odbiera fal FM, nie mówiąc już o nawigacji. Oczywiście, pomysłowy Dobromir kupi złączki i przejściówki, ale większość osób najzwyczajniej w świecie kupi jakieś bezmarkowe nowe radio i tym samym zepsuje wygląd deski rozdzielczej swojego Mercedesa. Dlatego firma Becker w dniu 53 urodzin radia Becker Mexico ucieszyła fanów tego modelu nowym radiem. Wszystko wyglądające jak oryginał z 1953 roku, ale teraz obsługujące cd, mp3, cyfrowe radio i prowadzące do celu dzięki wbudowanej nawigacji. Stylizowane na lata 60 radio okazało się sukcesem, który sprzedał się na pniu, a na wszystkich internetowych aukcjach cena tego radia biła rekordy.

Wszystko fajnie, ale pewnie większość z Was zadaje sobie w tym miejscu pytanie, po co Miśku wyłożyłeś nam tą historie? Nowoczesna technika źle wkomponowana w samochód może zniszczyć wszystko nad czym tak ciężko pracowali inżynierowie i projektanci. Dlatego właśnie przytoczyłem historię z odświeżonym radiem Becker, które stało się hitem, bo jeżdżący na co dzień klasykami właściciele kochają wnętrze swojego samochodu i nie chcieli go zepsuć jakimś nowym Panasonixxem. To czego nie chcieli zepsuć właściciele klasycznych Mercedesów w najnowszym modelu zepsuł po trosze sam Mercedes, bo po prostu ten bezdotykowy ekran nijak nie pasuje do wnętrza CLA.


Czy na niepasujący ekran jest jakaś recepta, jak na przykład ta na retro radio Becker ? Owszem, jest jedna i to bardzo prosta rada dla przyszłych posiadaczy CLA. Gdybym miał dziś wydać około 130 tysięcy złotych na zakup nowego CLA, to odłożyłbym mój zakup aż do liftingu tego modelu. Nie piszę o tym, bo coś mi się nie podoba w nowym CLA. Patrząc jednak na wnętrze odświeżonej klasy B klasy, czy nowej klasy C dochodzę do wniosku, że dopiero w najnowszych modelach Mercedes wypracował w końcu spójny wygląd wnętrza. W nowych modelach tablet umieszczony na desce rozdzielczej już tak nie razi, a całe wykonanie deski rozdzielczej jest jakby bardziej spójne i jeszcze bardziej ekskluzywne. Dlatego właśnie, jeżeli czytasz mój tekst i jesteś zainteresowany kupnem nowego CLA, to odłóż swój zakup o rok albo dwa lata i kup go z naprawdę wyjątkowym wnętrzem. W którym tablet będzie lepiej wpasowany w deskę rozdzielczą, a grafika systemu multimedialnego zostanie upgradowana do tej znanej z chociażby nowej C klasy. Może trochę sie czepiam, ale żyjemy przecież w XXI wieku, gdzie oprócz osiągów, stylistyki i prędkości maksymalnej liczy się także nowoczesna technika. W końcu musimy mieć z czym sparować naszego smartfona.


Pomimo faktu, że na tylnej klapie widnieje oznaczenie 200, to pod maską nie znajdziemy dwu litrowego wolnossącego silnika, a jedynie 1,5 litrowy turbodoładowany silnik o mocy 156 KM i momencie obrotowym wynoszącym 250 Nm. W testowym samochodzie silnik ten połączono z 7 biegową automatyczną skrzynią biegów 7G DCT. Połączenie 1,5 litrowego silnika z dwusprzegłową skrzynią automatyczną jest bardzo zgrabne i przyjemne w jeździe, jednak w ostatecznym rozrachunku dość drogie. Doposażenie testowego samochodu w przekładnię 7G DCT, to koszt prawie 9 tysięcy złotych. Po paru dniach spędzonych za kierownicą CLA 200 dochodzę do wniosku, że to dobrze wydane pieniądze, ale pod kilkoma warunkami. Spotkanie automatycznej skrzyni biegów (7G DCT) z silnikiem CLA 200 jest jak spotkanie angielskiego lorda z młodym i energicznym chuliganem. Oboje jeżeli tylko będą tego chcieli znajdą wspólny temat do rozmów, którym najprawdopodobniej będzie spokojna jazda po pięknych malowniczych drogach. Kiedy jednak zmienią temat i przejdą do rozmowy o sporcie i wyścigach nie znajdą nuty porozumienia.


Czytając dane producenta na temat mocy silnika, momentu obrotowego i prędkości maksymalnej wszystko wydaje sie wystarczające do dynamicznej jazdy, ale po połączeniu tego z 7 biegowym automatem Mercedesa coś jakby zgasło. Przyspieszając dynamicznie miałem czasami wrażenie jakby angielski Lord (skrzynia biegów) nie nadążał za energicznym chuliganem. Podczas spokojnej jazdy nie zauważałem nawet, kiedy samochód zmienia biegi, kiedy jednak nagle wcisnąłem gaz aby przyśpieszyć Lord wpadł w panikę i nie wiedział co robić. Redukować, odstawić herbatę, czy najlepiej poczekać na rozwój wydarzeń ? Najczęściej wybierał tą ostatnią opcję, co mi kierowcy dawało wrażenie jakbym wciskając gaz regulował tylko obroty silnika, a co za tym idzie głośność z jaką silnik słyszalny jest w kabinie. Brakowało mi natomiast efektu, którego tak bardzo oczekiwałby kierowca, czyli przyśpieszenia wciskającego w fotel. Dlatego jeżeli chciałbyś kupić CLA 200 do spokojnej jazdy bez zawahania bierz automat, jeżeli jednak szukasz frajdy z jazdy i sportowych emocji bez zastanowienia wybierz manual. Zaoszczędzone wtedy 9 tysięcy wydasz na benzynę albo kolejne opcje w przepastnym konfiguratorze nowego CLA.


Pomimo faktu, że CLA jest samochodem przednionapędowym oprócz oczywiście wariantów z opcjonalnym napędem 4Matic, to i tak dostarcza on olbrzymią dawkę pozytywnych emocji płynących z jazdy. Standardowo obniżone o kilka milimetrów w pakiecie urban zawieszenie w połączeniu z bezpośrednim układem kierowniczym wzmacnia odczucia z jazdy. Dając przy tym nutkę sportowego zacięcia i nie męcząc przy tym w długich trasach.


Kiedy w moje ręce trafia tak fajnie prowadzący się samochód zabieram go na moją ulubioną krętą, pięknie położoną trasę testową, która położona jest w malowniczej podkrakowskiej okolicy. CLA mógłbym tą trasę pokonywać wielokrotnie, bo aż tak dobrze jeździło mi się tam za sterami tego Mercedesa. Jazda po krętych malowniczych drogach to mega doznanie, ale żeby test był pełny warto zabrać samochód też na drogę ekspresowa lub autostradę.


Prowadzenie CLA na drodze krajowej, ekspresowej, czy autostradzie to czysta przyjemność, gdy tak jak w testowym egzemplarzu ktoś pokusił się o dokupienie aktywnego tempomatu (Distronic Plus) (krótkie video z działania link). Po drugie to właśnie na tego typu drogach objawia się kolejne oblicze tego samochodu. Tak jak pisałem wcześniej CLA posiada jeden z najniższych współczynników oporu powietrza wśród samochodów produkcyjnych oferowanych w tej chwili na rynku. Dzięki godzinom pracy inżynierów w tunelu aerodynamicznym, które zaowocowały mnóstwem przetłoczeń i linii, które mają za zadanie jak najmniej zakłócać przebieg powietrza CLA przecina powietrze jak nóź masło. Dlatego w trasie byłem zachwycony, że jadąc z włączonym aktywnym tempomatem drogą ekspresową przy prędkości 120 km/h w samochodzie było cicho, a jedyne co przedostawało się do kabiny to szum opon.

Mały opór powietrza, to też zauważalnie mniejsze spalanie. I rzeczywiście Mercedes zaskakuje, bo przy spokojnie jeździe rzędu 90 - 120 km/h potrafi spalić zaledwie 4,5 litra na 100 km. W mieście ta zawartość rośnie do około 6-8 litrów, tak aby przy stylu mieszanym dać około 6 litrów na 100 kilometrów, co przy 50 litrowym zbiorniku paliwa pozwoli nam przejechać około 800 kilometrów.


Podczas pierwszej jazdy mnie zauroczył. Podczas dłuższego spotkania nie zepsuł dobrego pierwszego wrażenia, jednak pokazał, że jak każdy i on ma swoje małe wady, które rzucają się w oczy dopiero podczas dłuższej eksploatacji. Czy mnie tym rozczarował? Nie, bo nie lubię ideałów. Może ma swoje małe wady, ale ma przy tym charakter i wygląd, którym rekompensuje wszystkie swoje wady. W końcowym rozrachunku polubiłem go jeszcze bardziej, bo nie okazał się bezbłędnym niemieckim księgowym, a samochodem, w którym w dłuższej perspektywie możesz sie zakochać, jeżeli nie za jego wygląda to za sposób w jaki jeździ. Dlatego też z bólem serca żegnałem się z nim oddając kluczyki.





Dane techniczne

Napęd
Silnik: turbodoładowany silnik benzynowy, pojemność 1595 cm3
Typ napędu: oś przednia
Moc maksymalna: 156 KM (5300 obr/min)
Mak. moment obrotowy: 250 Nm (1250-4000 obr/min)
Skrzynia biegów: 7 biegowa dwusprzęgłowa skrzynia (7G DCT)
Długość/Szerokość/Wysokość: 4630/1777/1432 mm
Nadwozie
Pojemność bagażnika w litrach: 470l
Masa własna/ładowność: 1430/490 kg
Osiągi
Przyśpieszenie 0-100 km/h: 8.5 s
Prędkość maksymalna: 230 km/h
Zużycie paliwa (miasto/trasa/średnie): 6,8/4,4/5,3 l/100km

Cena podstawowej wersji Mercedesa CLA 200: 127 900 zł
Cena testowanego egzemplarza : 170 00 zł


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz